Szyb­ko, ta­nio i de­struk­cyj­nie. Hi­per-kon­sump­cjo­nizm w koń­cu nas znisz­czy

Po­ko­le­nie PRL-u tłu­ma­czy się tym , że kie­dyś w skle­pach nie było nic. Młod­si, tym, że trze­ba na­dą­żać za modą. Eko­no­mi­ści za­cie­ra­ją ręce, a so­cjo­lo­dzy są prze­ra­że­ni. Licz­ba dóbr, któ­rych rze­ko­mo po­trze­bu­je­my do szczę­ścia ro­śnie w za­stra­sza­ją­cym tem­pie, a ilu­zja wol­ne­go wy­bo­ru spra­wia, że stop­nio­wo tra­ci­my kon­tro­lę nad rze­czy­wi­sto­ścią. Do­wo­dem na to cho­ciaż­by za­czy­na­ją­cy się już szał przed­świą­tecz­nych za­ku­pów.

? Z psy­cho­lo­gicz­ne­go punk­tu wi­dze­nia naj­bar­dziej cier­pią na tym dzie­ci ? mówi so­cjo­log Do­mi­nik An­to­no­wicz . ? Te, uro­dzo­ne kil­ka lat temu od naj­młod­szych lat ro­sną w prze­ko­na­niu, że żeby być trze­ba mieć. Na po­cząt­ku dużo za­ba­wek, po­tem mod­ne ubra­nia w szko­le, ga­dże­ty, iPho­ny, iPa­dy. Ma­lec, któ­ry ich nie ma, po pro­stu nie li­czy się w śro­do­wi­sku.

Boli to tym bar­dziej, że ? je­śli wie­rzyć eks­per­tom ? hi­per-kon­sump­cyj­na bań­ka ro­śnie w za­stra­sza­ją­cym tem­pie. W Pol­sce za­czę­ło się w la­tach 90. Bo trans­for­ma­cja. Bo go­spo­dar­czy skok. Bo prze­cież jesz­cze nie tak daw­no w skle­pach nie było nic. Za­le­gło­ści szyb­ko trze­ba było nad­ro­bić. I nad­ro­bi­li­śmy je z na­wiąz­ką.
Za­ku­py do­bre na nudę
Ostat­ni­mi laty ży­li­śmy w cza­sach ogól­ne­go do­bro­by­tu i ? do nie­daw­na ? względ­ne­go spo­ko­ju na świe­cie. A za­tem nudy . Czas trze­ba było ja­koś spę­dzić, pie­nią­dze wy­dać za­nim zdą­ży­my przy­zwy­cza­ić się do my­śli o tym, że je mamy. Winę moż­na też oczy­wi­ście zrzu­cać na modę i duże kor­po­ra­cje, ale to nie wszyst­ko. ? Dużą rolę, pa­ra­dok­sal­nie, od­gry­wa tu­taj upa­dek Ko­ścio­ła i ży­cia re­li­gij­ne­go w ogó­le ? mówi Ja­ro­sław Świą­tek, re­dak­tor na­czel­ny Pol­skie­go Por­ta­lu Psy­cho­lo­gii Spo­łecz­nej . ? Na­uka ka­to­lic­ka mówi prze­cież o tym, że gro­ma­dze­nie dóbr ma­te­rial­nych jest grze­chem i na­wo­łu­je do umia­ru . Je­śli wy­rze­ka­my się jej, wy­rze­ka­my się i tych za­sad.

W 1962 roku w książ­ce „Ka­pi­ta­lizm i wol­ność” o skom­pli­ko­wa­nej za­leż­no­ści mię­dzy go­spo­dar­ką a wol­no­ścią czło­wie­ka pi­sał Mil­ton Fried­man. Zbyt mała moż­li­wość wy­bo­ru nas znie­chę­ca i przy­gnę­bia , zbyt duża , przy­tła­cza ? tak wie­le de­cy­zji trze­ba pod­jąć w tak krót­kim cza­sie. Myli się jed­nak ten, kto my­śli, że pro­blem spro­wa­dza się tyl­ko do ma­so­wej pro­duk­cji i ma­so­we­go po­py­tu. To ra­czej kwe­stie ilu­zo­rycz­ne­go wy­bo­ru i dłu­gów, w ja­kie po­pa­da­my, dą­żąc do kon­sump­cyj­ne­go ide­ału. W ska­li od 1 do 10, pol­ski hi­per-kon­sump­cjo­nizm oce­nia­ny jest na moc­ną 6. ? Je­ste­śmy bar­dzo zdol­ny­mi ucznia­mi Ame­ry­ka­nów ? mówi An­to­no­wicz. ? Mamy spo­ro aspi­ra­cji. Pro­blem tyl­ko w tym, że naj­czę­ściej nas na nie nie stać.

Za­staw się a po­staw się — za­wsze na cza­sie
Bo dłu­gi Po­la­ków ro­sną w za­stra­sza­ją­cym tem­pie wła­śnie dla­te­go, że nie je­ste­śmy w sta­nie kon­tro­lo­wać swo­ich za­ku­pów. ? Za­dłu­że­nie Po­la­ków pod ko­niec wrze­śnia wy­nio­sło po­nad 41,55 mld zło­tych — wy­ni­ka z ra­por­tu In­fo­Dług przy­go­to­wa­ne­go przez BIG In­fo­Mo­ni­tor i Zwią­zek Ban­ków Pol­skich . Re­kor­dzi­sta jest za­dłu­żo­ny na po­nad 115 mln zło­tych a w cią­gu kwar­ta­łu jego dług urósł o 2,35 mln zł.

An­drzej Sa­dow­ski eko­no­mi­sta z Cen­trum im. Ada­ma Smi­tha : Po­la­cy nie są sta­dem głu­pich za­ku­po­ho­li­ków , tak jak się ich czę­sto przed­sta­wia w me­diach.

Zda­niem eks­per­ta cią­gle je­ste­śmy na­ro­dem na do­rob­ku, któ­ry przez pół wie­ku nie mógł mieć nic. ? I wła­ści­wie na­dal nie może, o ile nie chce brać na sie­bie zo­bo­wią­zań kre­dy­to­wych. Lu­dzie chcą żyć na okre­ślo­nym po­zio­mie, a rzad­ko kto ma tyle do­brą pra­cę, żeby ra­dzić so­bie bez chwi­ló­wek, kart kre­dy­to­wych czy de­be­tów ? do­da­je. Naj­go­rzej jest przed Świę­ta­mi Bo­że­go Na­ro­dze­nia. Ich wszech­obec­na at­mos­fe­ra spra­wia, że zu­peł­nie tra­ci­my po­czu­cie tego, co jest nam po­trzeb­ne, a co nie. Z prze­pro­wa­dzo­nych w grud­niu ze­szłe­go roku ba­dań TNS Pol­ska wy­ni­ka, że nie­mal co czwar­ty Po­lak co naj­mniej cza­sem my­śli o tym, że ku­pił rze­czy nie­po­trzeb­ne. Wśród osób z wyż­szym wy­kształ­ce­niem od­se­tek ten wy­no­si aż 39 proc., a wśród osób z wy­kształ­ce­niem pod­sta­wo­wym za­le­d­wie 7 proc. W rze­czy­wi­sto­ści może być jed­nak jesz­cze go­rzej .

? I pro­du­cen­ci, i ma­na­ge­ro­wie skle­pów ro­bią co w ich mocy, żeby prze­ko­nać nas do wy­da­nia jak naj­więk­szej licz­by pie­nię­dzy ? mówi An­to­no­wicz . ? Lu­dzie się na to na­bie­ra­ją. W prze­ciw­nym ra­zie ten skle­po­wy show-biz­nes daw­no by umarł. A jest wręcz od­wrot­nie. Szał bo­żo­na­ro­dze­nio­wych za­ku­pów za­czy­nał się kie­dyś kil­ka­na­ście dni przed Świę­ta­mi. Ten czas stop­nio­wo się wy­dłu­żał, wła­śnie dla­te­go, że dy­rek­to­rzy skle­pów wi­dzie­li, że im się to opła­ca. Pro­mo­cje, świą­tecz­ne de­ko­ra­cje, ko­lę­dy ? to wszyst­ko spra­wia, że chęt­niej się­ga­my do port­fe­li. Dla­te­go dziś Boże Na­ro­dze­nie moż­na w hi­per­mar­ke­tach po­czuć nie­mal rów­no­cze­śnie z Hal­lo­we­en. Do­pó­ki nie po­wie­my stop, to się nie skoń­czy. 

Pre­sja czy­ni cuda!
A spe­ce od mar­ke­tin­gu w wy­sił­kach, któ­rych ce­lem jest mak­sy­ma­li­za­cja sprze­da­ży, nie usta­ją. Ostat­nio na to­pie jest hi­per-szyb­ka pro­duk­cja. Cho­dzi o to, by moż­li­wie naj­szyb­ciej prze­ko­nać klien­ta do kup­na da­ne­go przed­mio­tu dzię­ki ce­nie mak­sy­ma­li­zu­ją­cej mar­że zy­sku i na tyle ni­skiej, żeby lu­dzie nie wa­ha­li się tego wy­ko­rzy­stać. Istot­ne jest też to, by wpro­wa­dzać i wy­co­fy­wać rze­czy ze skle­pów na tyle szyb­ko, żeby nie zo­sta­wić klien­tom cza­su do na­my­słu.

Na ra­zie te ten­den­cje wi­dać zwłasz­cza w prze­my­śle odzie­żo­wym. Weź­my cho­ciaż­by hisz­pań­ską Zarę. Jej pro­jek­tan­ci ? ob­ser­wu­jąc bacz­nie po­trze­by klien­tek ? do­star­cza­ją do skle­pu nowe fa­so­ny i wzo­ry śred­nio dwa razy w ty­go­dniu. Naj­czę­ściej po dwie, trzy sztu­ki z każ­de­go roz­mia­ru. Nie wię­cej. Po­dob­ną po­li­ty­kę wdra­ża też taki gi­gant jak H&M. To dzia­ła. Po­noć prze­cięt­na ko­bie­ta ma w swo­jej sza­fie śred­nio dwa­dzie­ścia dwie sztu­ki ubrań, któ­rych ni­gdy nie no­si­ła. Eks­per­ci za­pew­nia­ją, że po­dob­nie sku­tecz­na me­to­da może wkrót­ce za­cząć do­ty­czyć i in­nych ga­łę­zi go­spo­dar­ki — prze­my­słu tech­no­lo­gicz­ne­go, ryn­ku wy­daw­ni­cze­go czy bran­ży za­ba­wek.

? To ten­den­cja glo­bal­na, na któ­rą nie­wie­le mo­że­my po­ra­dzić ? wy­ja­śnia An­to­no­wicz. ? Je­śli bę­dzie­my się jej prze­ciw­sta­wiać, skoń­czy­my jako out­si­de­rzy.

Contact Us

We're not around right now. But you can send us an email and we'll get back to you, asap.

Not readable? Change text. captcha txt