I
W pierwszym, najstarszym opowiadaniu o słynnym (najsłynniejszym?) detektywie – Sherlocku Holmesie – dowiadujemy się o nim kilku ciekawych rzeczy, np.
- że był autorem artykułu pt. „Księga życia”, w którym opisuje swoją metodę detektywistyczną – wraz z pewnym tłem „filozoficznym”;
- możemy zapoznać się z listą Watsona, który w 12 punktach wylicza umiejętności i ograniczenia swojego kolegi;
- napotykamy kilka rozsianych uwag, które dotyczą dwóch szczególnych uzdolnień Holmesa: obserwacji i dedukcji.
Jak sądzę, przyjrzenie się tym trzem punktom może rzucić nieco światła na sprawę, jak myśli Holmes, jak mu się udaje rozwiązywać skomplikowane sprawy, co on sam myślał o tym, co robił, itd. Samo w sobie może być to zarówno ciekawe, kształcące, jak i zabawne. W tym poście ograniczę się do punktu pierwszego, czyli artykułu „Księga życia”, z którym w pewnej mierze łączy się także punkt trzeci (ale jemu poświęcę niebawem osobny post).
II
Pierwszy fragment „Księgi życia”, odczytany przez Watsona, brzmi następująco:
Z jednej kropli wody człowiek rozumujący w sposób logiczny może wywnioskować istnienie Atlantyku lub Niagary, choć nigdy ich nie widział ani o nich nie słyszał. Każdy przejaw życia jest długim łańcuchem przyczyn i skutków, którego natura staje się znana za każdym razem, gdy ujrzymy jedno jego ogniwo.
Możliwość stwierdzona w pierwszym zdaniu, o wywnioskowaniu istnienia Atlantyku z kropli wody, wydaje się czymś zupełnie nieprawdopodobnym. Zauważmy przede wszystkim, że nie do końca jasne jest, czy Holmesowi chodzi:
- o dowolną kroplę wody, czy też taką, która pochodzi właśnie z danego źródła lub zbiornika;
- o wnioskowanie bezpośrednie, czy też bardzo długi łańcuch wnioskowań;
- o możliwość daną wszystkim zawsze i wszędzie, czy też jedynie niektórym i to w (bardzo) specyficznych okolicznościach, np. przy nieograniczonym dostępie do wszelkich informacji.
Nieco światła rzuca druga uwaga, choć również chciałoby się ją poprawić i wyrazić jako mówiącą o tym, że każdy przejaw życia jest elementem łańcucha przyczyn i skutków. Jeśli jednak Holmes pisze, że natura całego łańcucha jest dana przez kontakt z jednym z jego ogniw, to znowu wydaje się to nieprawdopodobne, jeśli brać powyższe zdanie dosłownie. Przytoczę tu jedynie słynną uwagę brytyjskiego filozofa, Davida Hume’a – niech służy za „dowód”:
Kiedy dany nam jest jakiś przedmiot czy zjawisko przyrody, to bez względu na to, jak jesteśmy bystrzy i przenikliwi, bez pomocy doświadczenia jest dla nas rzeczą niemożliwą wykryć lub choćby domyślić się, co zeń wyniknie, czy też przewidzieć coś, co leży poza przedmiotem danym bezpośrednio w pamięci lub spostrzeżeniu (…). Uchodzi to bowiem słusznie za niewybaczalną lekkomyślność, jeżeli ktoś chce sądzić o całym biegu przyrody na podstawie jednorazowego doświadczenia, jakkolwiek by ono było dokładne i pewne{{1}}.
Jeśli ta opinia nie jest zniewalająco przekonująca, nie stosuje się do omawianego wypadku, to – jak sądzę – przynajmniej wskazuje na potrzebę przyjęcia kilku dodatkowych założeń, które wspierałyby opinię Holmesa.
Uzasadnieniem z nieco innego poziomu byłoby uznanie, że przez takie a nie inne postawienie sprawy autor (czyli Arthur Conan Doyle) chciał przedstawić, jak wyjątkowymi zdolnościami dysponował Holmes?
A może należy czytać powyższy fragment jeszcze inaczej i chodzi w nim jedynie o możliwość dość ogólnego, schematycznego poznania, np. widząc gitarę, domyślam się (bez daleko idących szczegółów) łańcucha przyczyn i skutków, który sprawił, że znajduje się teraz w moich rękach? Ale jak daleko miałby ten łańcuch sięgać? Do chwili, w której ją podniosłem? kupiłem? gdy została wykonana przez lutnika? zaczęło rosnąć drzewo, z którego zostało wykonane? a może do początku wszechświata, gdy zaczęły się łączyć atomy, z których się składa?
Sprawa jest beznadziejna. Albo Holmes wierzy w jakieś przenikanie się bytów, zgodnie z którym mały element może powiedzieć (wprawnemu, logicznie rozumującemu podmiotowi) coś o większej całości (pojedynczym łańcuchu przyczyn lub o całym wszechświecie), albo należy wiązać z jego słowami sens o mniejszym rozmachu – np. taki, jaki przynoszą kolejne akapity. Ta druga opcja wydaje się zdecydowanie lepsza.
(Pomocne poniekąd okazało się sięgnięcie do oryginału Studium w szkarłacie{{2}}. Otóż nie chodzi tam o możliwość wywnioskowania istnienia, lecz o możliwość wywnioskowanie możliwości istnienia. Co to zmienia? Jak sądzę, jedna kropla dla człowieka myślącego logicznie [inny przekład oddaje oryginalne logician jako logik] może stanowić podstawę przeczucia większej liczby podobnych zjawisk lub bytów, czyli ich nagromadzenia lub powtarzalności).
III
Informacje przedstawione w kolejnych akapitach „Księgi życia” są zdecydowanie bardziej zrozumiałe, na nich zatem skoncentrujmy naszą uwagę:
Podobnie jak wszelkie inne umiejętności, sztukę dedukcji i analizy można opanować tylko dzięki długiej i cierpliwej pracy, a życie jest za krótkie, by jakikolwiek śmiertelnik mógł osiągnąć perfekcję w tej sztuce.
Porzućmy zatem sprawę słuszności bądź niesłuszności uwag Holmesa o kropli i możliwości przeczucia możliwości istnienia Atlantyku – globalną, czy wręcz kosmiczną, skalę zagadnienia. Zauważmy, że Holmesowi chodzi o pewną umiejętność: mianowicie sztukę dedukcji i analizy. Jeśli wcześniejsze uwagi wydawały się nieprawdopodobne, to dlatego – jak zdaje się sugerować ten fragment – że nie jesteśmy mistrzami w tej dziedzinie i prawdopodobnie nie spotkaliśmy nikogo wystarczająco w niej biegłego, by się zgodzić z Holmesem. Poza tym stanowiły przerysowane tło dla sedna rozważań.
Sztuka to trudna – i jak każda (?) inna umiejętność, czyli choćby grania w piłkę lub zarządzania firmą – wymaga dużo pracy. Nie jest to zatem coś wrodzonego, lecz coś, co można nabyć i rozwijać. Co więcej, zawsze będzie można zdobyć w tej dziedzinie wyższy poziom zaawansowania.
Zanim jednak badacz skieruje uwagę na moralne i intelektualne aspekty tej sprawy, stanowiące największą trudność, powinien zacząć od rozwiązywania elementarnych zadań. Niech na przykład, rzuciwszy jedno spojrzenie na pierwszego napotkanego śmiertelnika, spróbuje od razu określić jego przeszłość, profesję lub zainteresowania.
Powyższy akapit przynosi informację o tym, jak wyglądają elementarne zadania, niejako prace domowe, kształcące w sztuce dedukcji i analizy… jest to w rzeczywistości ćwiczenie spostrzegawczości i obserwacji ludzi! To umiejętność odgadnięcia na podstawie szczegółów wyglądu dość niebanalnych spraw. Fragment o tym milczy, ale sztuka dedukcji polega w tym momencie na szukaniu specyficznych oznak, czyli takich, które potrafiłyby nakierować nas na jakieś pewne informacje o danym człowieku. To zaś wymaga wiedzy o świecie, ludziach, zawodach i związanych z nimi cechami, które odciskają one w ludziach.
Chciałoby się jakiś przykład, co prawda książki i filmy o detektywie w nie obfitują, ale tym razem wezmę coś z głowy. Słaby wzrok i okulary na nosie (od czytania przy słabym świetle), zgarbione plecy (siedzenie przy biurku), marynarka z łatami na łokciach (taka moda w niektórych kręgach), w zasobie słownictwa słowa takie, jak: ambiwalentny, indolencja, interioryzacja lub kwantyfikator (styl, moda lub potrzeba) – to pewnie jakiś profesor akademicki…
Holmes wyprzedza negatywne czy sceptyczne reakcje czytelników:
Choć takie ćwiczenie może się wydawać infantylne, wyostrza ono zdolności obserwacji i uczy nas, na co powinniśmy patrzeć i czego szukać.
Na co zatem powinniśmy patrzeć? Katalog wydaje się nieco niedzisiejszy, choć zrozumiały z punktu widzenia chociażby XIX-wiecznego dress code’u, co jednak ważniejsze obrazuje stopień drobiazgowości i systematyczność obserwacji.
Na podstawie paznokci człowieka, rękawów jego płaszcza, butów, stanu spodni na kolanach, zgrubień skóry na palcu wskazującym i kciuku, wyrazu twarzy, mankietów koszuli można precyzyjnie określić, czym taki człowiek się zajmuje. Ponadto pewne jest, że wszystkie te szczegóły pozwolą uzdolnionemu obserwatorowi na wyciągnięcie prawidłowych wniosków.
Ciekawa jest reakcja Watsona po odczytaniu omówionych fragmentów „Księgi życia”:
– Co za potworny bełkot! – zawołałem, ciskając czasopismo na stół. – W życiu nie czytałem takich bredni.
Zakończmy zatem pytaniem, a odpowiedź niech każdy znajdzie na własną rękę: „bełkot to czy nie?”.
[[1]]D. Hume, Badania dotyczące rozumu ludzkiego, VII.2.[[1]] [[2]]”From a drop of water,” said the writer, „a logician could infer the possibility of an Atlantic or a Niagara without having seen or heard of one or the other. So all life is a great chain, the nature of which is known whenever we are shown a single link of it.[[2]]