Znamy już dwa powody przemawiające – przynajmniej zdaniem niektórych ławników – za winą oskarżonego nastolatka. Zdążyliśmy ponadto zapoznać się z kilkoma postawami członków ławy przysięgłych. Dwójka nie potrafi zwerbalizować swoich przekonań, choć jest z całą siłą przekonany, że nastolatek jest winny zabójstwa, Trójka i Dziesiątka powołują się na pewne fakty wskazane przez prokuratora, podkreślają brak osobistego stosunku do sprawy, jednakże obaj mają trudności z zapanowaniem nad swoimi emocjami i nie unikają myślenia stereotypowego. Uosobieniem myślenia krytycznego zdaje się Ósemka, który – przynajmniej w tym momencie – jako jedyny nie przyjmuje strategii dążącej do potwierdzenia winy, szanuje zasadę domniemania niewinności i pozwala sobie na przypuszczenie sprzeciwiające się dominującemu przekonaniu o winie chłopca.
Podstawowy oręż, którym posługują się bohaterowie w pierwszych scenach to metodyczne wątpienie („Przypuśćmy, że się mylimy”), przerzucanie ciężaru dowodzenia (ławnicy mają przekonać Ósemkę, a nie na odwrót; prokurator ma dowieść winy, a nie obrońca niewinności) oraz zarzut niespójności (Ósemka zwraca uwagę na niekonsekwencję w myśleniu Krzykacza i Dziesiątki: ich zdaniem chłopak jest ze slumsów, więc kłamie; natomiast świadkowie mówią prawdę, choć przecież także są ze slumsów. Czwórka z kolei wskazuje na słabość alibi oskarżonego: twierdzi, że był w kinie na seansie, a nawet nie pamięta tytułu filmu, nazwisk autorów). To bardzo charakterystyczne dla filmu, że to samo narzędzie argumentacyjne bywa używane w zgoła różnych okolicznościach, w odmiennym celu.
Uzupełnianie obrazu zdarzeń
Piątka, gdy nadchodzi jego kolej… pasuje (używa takiego określenia, jakby chodziło o udział w grze), tzn. decyduje się nie wypowiadać. Z czasem rzecz się wyjaśni, jednakże na początku wygląda to na bierność, brak gotowości do podjęcia odpowiedzialności i wypowiedzenia swojego zdania, zagubienie pośród szczegółów sprawy. Interesujące jest jednak, że inni uszanowali milczenie Piątki, przyznali mu do niego prawo, nie naciskali na niego. Dopiero z czasem okazuje się, że Piątka także pochodzi ze slumsów i z tego względu trudno jest mu nie brać do siebie radykalnych ocen i sądów Krzykacza i Dziesiątki.
Szóstka koncentruje się na uprawdopodobnieniu zeznań dwojga świadków i stara się uzupełnić obraz tego, co się stało, o motywację: jeśli nastolatek miał motyw, to wskazanie go będzie wspierać obraz faktów przedstawiony przez świadków. Dowiadujemy się, że ok. 20.00 między ojcem a synem wywiązała się kłótnia, podczas której ojciec pobił chłopca. O ile dla Szóstki jest to wystarczający motyw zabójstwa (podobnie dla Czwórki, który twierdzi, że zapewne kropla przepełniła czarę), o tyle dla innych (np. Ósemki) kłótnia była zaledwie jedną z całego łańcucha doznanych krzywd, które z czasem mu wręcz spowszedniały, przyzwyczaił się do nich.
Siódemka chciałby jak najszybciej zakończyć debatę, ponieważ zamierza wybrać się wieczorem na mecz. Przypomina pozostałym, jak wygląda kartoteka podejrzanego:
Kiedy miał 10 lat wylądował w sądzie dla nieletnich, bo rzucił w nauczyciela kamieniem. Kiedy miał 15 lat, był w poprawczaku. Ukradł samochód. Raz był aresztowany za napad, dwa razy za bijatyki z użyciem noża. Podobno umie się obchodzić z nożem.
Kartoteka, podobnie jak posiadanie motywu, ma świadczyć o winie oskarżonego – elementy układanki zdają się do siebie pasować: zeznania świadków wskazują na chłopaka, miał on motyw i był w stanie zabić ojca nożem. Oto jak wygląda obecna struktura argumentacji:
W tym momencie wina oskarżonego zdaje się wielce prawdopodobna (a dla niektórych przesądzona). Jego alibi wydaje się niewiarygodne, są świadkowie, jest motyw, jest zdolność (wykonalność techniczna).
Nic dziwnego, że poruszane zostają różne tematy poboczne, takie dyskusje off-topic. Szczególnie ważna – z perspektwy późniejszych zdarzeń – jest wypowiedź Krzykacza, która stawia pod znakiem zapytania jego deklarowany brak osobistego stosunku do sprawy:
Ja mam syna. 22 lata. Kiedy miał 9 lat uciekł przed bójką. Tak mi było wstyd, że o mało się nie porzygałem. Postanowiłem sobie wtedy, że zrobię z niego mężczyznę. No i zrobiłem… Kiedy miał 16 lat, pokłóciliśmy się… dostałem porządnie w szczenę. Nie widziałem go od dwóch lat. Dzieci… Można się dla nich zaharować…
Co ma związek ze sprawą, a co nie ma?
To jeden z głosów dotyczący wciąż powracającej kwestii: pochodzenia chłopaka ze slumsów i jego kryminalnej przeszłości. Czwórka trafnie wskazuje, że dyskusja zboczyła z tematu:
Chyba zboczyliśmy z tematu. Ten chłopak jest wynikiem rozbitej rodziny, ohydnego otoczenia. Nic na to nie poradzimy. Musimy tu zdecydować czy jest winny czy nie, a nie rozmyślać, dlaczego dorastał w takich a nie innych warunkach.
Ale nie potrafi powstrzymać się od dość szokującej – ze względu na jego zasadniczo chłodne i racjonalne usposobienie – uwagi:
Urodził się w slumsach, a slumsy to raj dla potencjalnych kryminalistów. Wiemy to wszyscy. Dzieci stamtąd to zmora dla społeczeństwa.
Jego intencje nie są jasne (być może nie miał na myśli tego, że chłopak jest winny, po prostu chciał zamknąć kwestię), na podstawie jego innych zachowań trudno posądzać go za rasizm kulturowy, jednakże jego wypowiedź to woda na młyn Dziesiątki, który upiera się, że pochodzenie chłopaka jest istotne:
To prawda. Dzieci stamtąd to śmieci…
Ta wymiana ilustruje bardzo ważną kwestię. Jedną z reguł racjonalnej dyskusji (np. na gruncie tzw. modelu pragma-dialektycznego Fransa H. van Eemerena i Roba Grootendorsta) jest to, że argumentacja powinna być związana z tematem, a argumenty powinny być merytoryczne i relewantne (Zasada sposobu: Obrona danego stanowiska może polegać wyłącznie na przedstawieniu argumentów odnoszących się do tego stanowiska.). Istnieje wiele technik erystycznych naruszających tę zasadę, np. zmiana tematu (mutatio controversiae; chwyt określany także mianem „wędzonego śledzia” (red herring)), atak na osobę (ad hominem), schlebianie publiczności (ad populum) – chwyty te można traktować jako argumenty pozamerytoryczne. Problem z nimi jest taki, że trudno określić granicę tego, co merytoryczne i niemerytoryczne, ponadto argumenty pozamerytoryczne często są bardziej przekonujące dla audytorium (mają większy wpływ na ich przekonania) niż merytoryczne.
Czy pochodzenie chłopaka ze slumsów ma związek ze sprawą czy nie, czy przesądza o winie chłopaka? Zdaniem Dziesiątki (choć raczej nie Czwórki) – ma. Związek rzecz jasna jest, ale bardzo pośredni. Podnoszenie pochodzenia ze slumsów do rangi kluczowej okoliczności znamionuje nieuczciwą argumentację ad hominem (dyskredytującą chłopca i kwalifikującą wszystkie jego wypowiedzi jako fałszywe). Wobec takich właśnie zabiegów argumentacyjnych występuje ze sprzeciwem Piątka, który przyznaje, że sam pochodzi ze slumsów. I choć inni niejako bagatelizują tę wypowiedź, uspokajają Piątkę, proszą go, aby nie brał tego do siebie, że to nie o nim mowa, to dopiero jego „coming out” nadaje dyskusji inny ton, na jakiś czas ją uspokaja i sprowadza na właściwe tory – zamyka przynajmniej jeden powód do kłótni (choć szybko znajdą się inne).
Często bywa tak, że bezpośrednie zetknięcie z człowiekiem pochodzącym z grupy postrzeganej stereotypowo (np. odmiennej narodowości, orientacji, płci, wykonującej inny zawód itp.) ów stereotyp może rozbić, pohamować gotowość do wygłaszania krzywdzących sądów. Wydaje się, że podobnie jest w tej scenie, choć na mniejszą skalę: Piątka stanowi kontrprzykład wobec przekonania, że wszyscy pochodzących ze slumsów są tacy sami.
Przeciw myśleniu grupowemu
Nadchodzi czas na Ósemkę. Choć to inni mieli przekonywać jego, udzielono mu głosu (sprawa udzielenia głosu była przedmiotem osobnej awantury, jakże by inaczej):
Nie powiem nic nadzwyczajnego. Wiem tyle co i wy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę zeznania świadków, chłopak wygląda na winnego. Może i jest… Siedziałem w sądzie 6 dni, słuchając zeznań. Wszyscy byli tacy pewni i stanowczy. W pewnym momencie zaczęło mi coś nie grać. Przecież nic nie jest pewne. Chciałem zadać tyle pytań… Może by nie miały sensu, nie wiem… ale, wydaje mi się, że obrońca nie przyłożył się zbytnio do sprawy. Nie przesłuchał dokładnie świadków. Wiele rzeczy pominął.
Davis cały czas nie jest przekonany o niewinności oskarżonego, ale dopuszcza taką możliwość. Moim zdaniem kluczowe w powyższej wypowiedzi jest wskazanie, co wpłynęło na zmianę nastawienia Ósemki: „Wszyscy byli tacy pewni i stanowczy”, a jemu kłębiły się w głowie rozmaite pytania. Opis ten bardzo przypomina zjawisko określone przez psychologów mianem „syndromu myślenia grupowego”.
W podręcznikach psychologii społecznej i myślenia krytycznego w ramach ilustracji tego syndromu bardzo często przytaczany jest przykład prezydenta Johna F. Kennedy?ego i zespołu jego doradców, którzy w kwietniu 1961 r. podjęli decyzję o przerzuceniu na Kubę (od kilku lat znajdującej się pod rządami Fidela Castro) oddziału kubańskich emigrantów w celu wywołania na wyspie rewolucji. Wydarzenie to nazwano inwazją w Zatoce Świń. Zakończyło się całkowitą porażką. Proces, który doprowadził do podjęcia tej decyzji, analizowano wielokrotnie i bardzo obszernie. Jako przyczyny podjęcia złej decyzji wskazywano m.in.
- autocenzurę doradców prezydenta (brak odwagi zabierania głosu w sprawach spornych),
- przesadne strzeżenie jednomyślności,
- podejmowanie decyzji brzemiennej w skutki przez wysoko wykształcone osoby (ekspertów, autorytety) darzące się szacunkiem,
- brak instancji nadrzędnej, kontrolującej, oceniającej i rozliczającej decyzje grupy.
Krótko mówiąc: myślenie grupowe grozi nam wtedy, gdy warunki wykonywania wraz z innymi jakiegoś zadania lub jakiejś pracy nie sprzyjają możliwości rozważenia innych punktów widzenia, wątpliwości i istnieje presja (np. związana z czasem) na podjęcie ważnej decyzji. Jak się zdaje, sytuacja na sali rozpraw zdecydowanie sprzyjała zaistnieniu syndromu myślenia grupowego. Ósemka podkreśla przecież, że obrońca nie przyłożył się do sprawy, prokurator był bardzo stanowczy, nikt nie podważał zeznań świadków, nie dążył do ich podważenia. Dwójka i Szóstka przyznają, że o winie oskarżonego zostali przekonaniu już właściwie na samym początku procesu.
Po wypowiedzi Ósemki kolejni ławnicy nie zostali dopuszczeni do głosu w ramach przyjętego porządku obrad…
cdn.